Translate

sábado, 6 de febrero de 2016

Jak powiedział, decyzja ta "pokazuje, że w Stanach Zjednoczonych zmieniło się myślenie strategiczne"


Eksperci: zapowiedź Obamy wskazuje na zmianę myślenia w USA, choć jest ryzyko


Amerykańska zapowiedź wzmocnienia wojskowej obecności w Europie Wschodniej wskazuje na zmianę myślenia strategicznego w Waszyngtonie, ale jest to obarczone ryzykiem, bo wkrótce zmieni się prezydent USA - podkreślają eksperci, z którymi rozmawiała PAP.


We wtorek prezydent USA Barack Obama oświadczył, że wraz ze zbliżającym się szczytem NATO w Warszawie należy robić więcej dla wspólnej obrony w Europie. Potwierdził przy tym, że amerykańskie władze zamierzają przeznaczyć w przyszłym roku 3,4 mld dolarów na znaczące zwiększenie ilości ciężkiego uzbrojenia, pojazdów opancerzonych i innego sprzętu w należących do NATO krajach Europy Środkowej i Wschodniej, by zniechęcić Rosję do dalszej agresji w regionie.

"Cieszymy się, że nasz największy sojusznik, czyli USA zauważyły zagrożenie, o którym mówimy od dawna. Polsce zależy na tym, żeby na lipcowym szczycie NATO zapadła decyzja o powstaniu stałych baz z żołnierzami amerykańskimi i NATO" - skomentował w środę rzecznik prasowy MON Bartłomiej Misiewicz.

Podkreślił, że obecność sojuszników w naszym regionie musi być trwała.

Wiceprezes Center for European Policy Analysis (CEPA) Marcin Zaborowski uważa, że w deklaracji Waszyngtonu najważniejsze jest to, że USA podjęły decyzję, że jednak prawdziwe zagrożenie jest ze Wschodu, a NATO musi się skoncentrować na kolektywnej obronie terytorium swoich członków. "O tym mówiono od szczytu walijskiego (we wrześniu 2014 r.), tym razem jest to konkretna decyzja i konkretne pieniądze" - zauważył Zaborowski.

Jak powiedział, decyzja ta "pokazuje, że w Stanach Zjednoczonych zmieniło się myślenie strategiczne".

Zdaniem Zaborowskiego decyzja Waszyngtonu przybliża nas do trwałej obecności sojuszniczej w Europie Środkowo-Wschodniej, ale pod warunkiem, że nie będzie to oznaczało przede wszystkim ulokowania sprzętu w bazach w Niemczech. "Taka możliwość też istnieje. Na tym etapie po prostu tego nie wiemy" - zaznaczył ekspert.

Szef Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski ocenił, że amerykańska zapowiedź "to kolejna wymiana ciosów między krajami NATO, a Rosją".

"Myślę, że jest to element przygotowań do szczytu NATO w Warszawie, ale trzeba mieć świadomość, że jest to deklaracja odchodzącego prezydenta. Innymi słowy kwestia implementacji czegoś, nad czym prezydent Obama już nie będzie miał kontroli w 2017 r., jest obarczona jednak pewnym ryzykiem zmian politycznych" - zauważył ekspert.

Jego zdaniem również moment, w którym odbędzie się szczyt NATO w Warszawie, jest "dość niefortunny", bo zobowiązania, na które Polska i jej sąsiedzi liczą ze strony głównie USA, "będą miały być realizowane już przez nową administrację".

Odnosząc się do samej zapowiedzi wzmocnienia wojskowej obecności w Europie Wschodniej, Pisarski przyznał, że Moskwa może próbować podnosić kwestie naruszenia traktatu NATO-Rosja z 1997 r.

"Według mnie jeżeli agresja Rosji na Ukrainę w rozumieniu Rosji nie była naruszeniem memorandum budapesztańskiego (na mocy którego Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy - PAP) i porozumienia Rosja-NATO, to w ten sposób nikt nie powinien traktować zwiększenia wydatków i przemieszczenia wojsk NATO na terytorium państw NATO" - powiedział Pisarski.

"Obserwując zachowanie Rosji na terenie Ukrainy i Syrii, można powiedzieć, że Rosja potwierdziła, iż nie jest wiarygodna, ani nie jest już tak naprawdę partnerem NATO. Tym samym nie ma żadnych powodów do tego, żebyśmy łagodzili ton komunikacji względem Rosji. Wręcz trzeba takie uparte stanowisko Rosji piętnować" - dodał.

Jego zdaniem jeśli zaplanowany na lipiec szczyt NATO w Warszawie nie doprowadzi do wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu, czyli realnego przemieszczenia części potencjału wojskowego w tym kierunku, będzie to porażka NATO.

Prezydent USA oświadczył we wtorek, że zapowiedziane wydatki to kolejny etap realizacji ogłoszonej przez niego w Warszawie w 2014 r. inicjatywy, zwanej po angielsku "European Reassurance Initiative" (ERI), w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainie. Jej celem było zademonstrowanie zaangażowania USA na rzecz bezpieczeństwa sojuszników z NATO i partnerów w Europie.

"Wraz ze zbliżającym się szczytem NATO w Warszawie, jest oczywiste, że USA i nasi sojusznicy muszą robić więcej dla naszej wspólnej obrony, by wspierać Europę wolną i żyjącą w pokoju" - powiedział Obama. "To dlatego moja administracja ogłosiła dziś czterokrotny wzrost wydatków na ERI w roku budżetowym 2017" - dodał.

......................


Cały tekst: wyborcza.pl

No hay comentarios:

Publicar un comentario